poniedziałek, 9 marca 2015

Miało być cicho i spokojnie...

 W weekend 14 - 15 marca odbędzie się kolejna klinika z Bobem Mayhew, więc jak zwykle osoby przebywające w Anglii serdecznie zapraszam do oglądania i uczestniczenia.

 W ten sam weekend Michael jedzie na drugie zawody do Bodiam. Jest to cykl Garden of England (coś takiego jak w Polsce 4spins i inne cyklówki). Pierwsze zawody odbyły się pod koniec lutego i od nas pojechały cztery konie - Mister Lover Lover BB, A Winning Tradition (Flint), Spirit of a Big Gun i Golden Dream Chick (Katie). Potraktowano to raczej jako rozgrzewkę przed następnymi zawodami, gdyż dwa ogiery -  Spirit i Mister debiutowali. Właścicielka Spirita pomyliła schemat już na samym początku, ale stwierdziła, że to chrzani i wymyśliła własny (bardzo ładny zresztą :P). Mister dostał "0" w jednej klasie, w innych pojechał na przeciętnym poziomie. Katie stroiła fochy i teraz mamy podejrzenie, że albo to są rzeczywiste fochy wrednej klaczy, albo problemy z grzbietem. Zresztą to jest bardzo specyficzny koń, ułożony w USA w jednej z tzw. "fabryk", ale to jest inna historia nie na teraz. Flint również pojechał na przeciętnym poziomie, treningowo w sam raz na rozpoczęcie sezonu. Ot, rozgrzewka. Większość klas została zresztą obstawiona i zdominowana przez Douga Allena i Josha Collinsa co wyglądało dosyć zabawnie, bo panowie zmieniali tylko konie i rywalizowali "sami ze sobą".
 Teraz na następne zawody jadą również dwa ogiery oraz wałach Magnum Hemi. Ponoć ma być więcej show, bo szykuje się też Bernard Fonck.

 Michael powiedział, że teraz przez kilka tygodni będzie cicho i spokojnie...tia, jasne znowu mamy full stajnię łącznie z obstawionymi boksami z tyłu. Wczoraj do domu pojechały Lena i Tex, ALE wróciła Chicka i pojawił się nowy wałach Dash. W sobotę, w czasie kliniki ma przyjść kolejny ogier, 2-latek, który w papierach ma Colonel Smoking Gun od strony ojca i Custom Chrome po stronie matki. Notabene jest to syn "naszej" Blondie (Accustomed To Shine). Oprócz niego po klinice zostaje Toyah na kolejną serię treningów. Nie wiem gdzie ja te konie "poupycham", bo owszem będą wolne trzy boksy, ALE dwa w stajni ogierów, a mam do przestawienia trzy klacze...i chyba nie pooglądam sobie kliniki, bo będę mieć listę koni "do zrobienia", oprócz "moich" dwóch Solly i Tahini, no i prawdopodobnie jeszcze Dash. Podobno mam przy nim "dłubać", bo nie jest to koń reiningowy, a z tego co widzę to "dłubię" głównie przy tych pleasure'owo - trailowych co jest w sumie zrozumiałe.

 Solly wczoraj przeszła z combination bit na zwykłe snaffle bit. "Dziecko" tak szybko rośnie... Było wczoraj trochę przeciągania się, ale potem doszłyśmy do porozumienia. Jedną z pozostałości po klinice z Bernie Hoeltzel to ćwiczenia z maksymalnie wydłużonymi wodzami. Czasami mamy z tym "jaja jak berety".

Solly
 Z drugą klaczą - Tahini, pracujemy na roundpenie. Ma ona tendencję do wpadania łopatką do środka, odwracania się w galopie na zewnątrz i krzyżowania. W czwartek i piątek była ogólna masakra z szaleńczym bieganiem, strzelaniem z zadu i ogólnym fochem. Ostatnie dwa dni doszłyśmy do porozumienia i ćwiczenia wykonywane są spokojnie i w skupieniu. Przede wszystkim oduczyła się odwracania do środka przy "stój". Tak, w Natural Horsemanship konie są uczony odwracania się do jeźdźca, ale niestety nie ma to uzasadnienia przy treningu sportowym, a wręcz potem utrudnia dalszą pracę, gdyż koń uczy się przez to "gubienia" wewnętrznej łopatki i tracenia balansu. Przy "stój" koń powinien stać w pozycji jak na zdjęciu poniżej, dobrze widziane jest jak odwróci do nas głowę. Poza tym przy zmianie strony, zwrot robiony w kierunku ściany (a nie w naszym) angażuje zad.








Tahini

 Czarek też ostatnio dostał konia do jazdy. Pod nieobecność właścicielki ma jeździć Jax'a, 11-letniego wałacha z linii pleasure'owej. Panowie mają już pierwszą jazdę zapoznawczą za sobą. Czarek nieco się zestresował, bo jazdę obserwował i nadzorował Bob. Stres w tym przypadku jest zrozumiały, jak miałam pierwsze zajęcia z Bob'em to z nerwów ręce mi się trzęsły i prawie się porzygałam, potem się przyzwyczaiłam do niemal cotygodniowych lekcji z legendą. Notabene Czarek miał możliwość dwóch sesji z Bernim, ale...musiał iść do pracy, haha! Ale co się odwlecze, to nie uciecze, bo Bernie wróci w przyszłym roku, albo wcześniej na kolejną klinikę.

Czarek i Jax





W poniedziałek po klinice ma wrócić do pracy pani od boksów. Na razie do "lajtowej" pracy z naszą wspólną pomocą. Z kolanami nie ma żartów. Zresztą zobaczymy jak to będzie, w sumie mówiła, że czuje się już dobrze i nawet wróciła do jazdy konnej, na razie ostrożnej i bardziej terapeutycznej niż treningowej. Pomoc się przyda, bo ostatnio latałam jak kot z pęcherzem, a wczoraj chyba udało mi się zagiąć czasoprzestrzeń, bo przed lunchem jakimś cudem zdążyłam zrobić boksy, powyrywać trochę tego wrednego chwasta z padoków (starzec jakubek zwany tutaj "ragwort", trujący dla koni) i objeździć Solly. Czasami biegałam jak w jakimś amoku i w gruncie rzeczy jest to nawet zabawne.







Jak zwykle przypominamy o naszej skrzynce kontaktowej:  megiczarek@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz